W końcu przyszedł czas by docieplić i zabudować poddasze. Jak zwykle zaczęliśmy od zgromadzenia niezbędnych materiałów czyli wełny skalnej i płyt gipsowo-kartonowych.

Najpierw panowie majstrowie zamontowali odpowiednie stelaże, następnie rozłożyli wełnę a na koniec przykręcili płyty i dzięki temu krokwie na poddaszu już nie straszą. :)

A to nasze schody do nieba. :) No dobra, prawie do nieba, a tak naprawdę do naszego poddasza. 

Wprawdzie poddasze nieużytkowe, ale na pewno użyteczne, znając życie niewiele czasu nam zajmie by wykorzystać każdy wolny centymetr. :)

Po ociepleniu domu styropianem i zaciągnięciu go klejem rozpoczęły się prace związane z nakładaniem finalnej warstwy tynku. Pierwsze efekty mogliśmy podziwiać na kominach.

Okazało się, że jasny kolor który wybraliśmy jest wręcz idealny, przynajmniej nam się bardzo spodobał. Drugi odcień, ciemniejszy zobaczyliśmy z kolei na wykuszu.

No i faktura "baranka" też bardzo nam przypadła do gustu. W naszym odczuciu prezentuje się dużo lepiej niż "kornik". ;)

A tak wygląda efekt końcowy, który przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. :)

W końcu doczekaliśmy się pełnego zadaszenia naszego domu. Zanim jednak przystąpiliśmy do montażu poszycia dachu wykonaliśmy docieplenie stropu nad garażem poprzez wdmuchanie granulatu z wełny.

Na uprzednio przygotowanej warstwie wstępnego krycia przybiliśmy łaty i kontrłaty.

Do tak przygotowanej podkonstrukcji zamontowane zostały panele z blachy na rąbek firmy Ruukki. 

Trzeba przyznać, że wszelkie obróbki blacharskie to istny majstersztyk. Dach prezentuje się znakomicie. Naszym zdaniem wyszło idealnie. :)